DIABEŁ TKWI W SZCZEGÓŁACH

Tyle zdarzeń, nazwisk, postaci, a spektakl odegrany samotnie. Aktor, krzesło i historia do opowiedzenia. Jak bardzo fenomenalnym trzeba być, żeby podjąć się tak trudnego zadania, jakim jest wcielenie się w każdą z postaci, kiedy jest się samemu. Niesamowite, jak w jednym człowieku można dostrzec tyle zapału, by pokazać cząstkę drugiego, trzeciego i czwartego.

Nie sztuką jest wejść na scenę, mieć w pamięci tekst, zagrać i traktować to, jako pracę. Sztuką jest wejść na scenę, mieć w pamięci tekst i zrealizować go w taki sposób, by widz chwilami miał wrażenie, że każda z przywołanych osób przebywała z ich odtwórcą osobiście. Jak gdyby Maciej Litkowski (jedyny aktor) towarzyszył Krzysztofowi Komedzie i Markowi Hłasko przez te wszystkie lata i znał ich na tyle, żeby móc o nich opowiadać. Jak gdyby przysłuchiwał się rozmowom, grywał z nimi w karty i zapisywał skrupulatnie coś, co mogło by wydawać się intrygujące. Jak gdyby w każdą niedzielę pijał herbatę z Romanem Polańskim, dyskutując o jego pomysłach na filmy, kiedy Sharon Tate z radością opowiadała o dziecku. Cała ta historia na pierwszy rzut oka wydaje się niezwykle absurdalna. Jedno ma zbyt wiele wspólnego z drugim, co można by uznać za zwykły zbieg okoliczności. Z drugiej strony, czy aby na pewno wszystko dzieje się z przypadku?

Ile cierpliwości, czasu i sprytu potrzeba, by analizować wszystko po kolei i złożyć fakty w jedną nierozerwalną i spójną całość, żeby finalnie zostać oślepionym przez reflektor i wiedzieć wszystko, co wiedzieć się powinno. Zostać częścią niezwykle smutnej historii i przekazać cały tragizm, fenomen i ukazać celebrytów, jako zwykłych czujących ludzi, między którymi rodziły się autentyczne przyjaźnie i cierpienie. Jak zachować autentyczność, ale nie odrzeć zdarzeń z tajemnicy, pokazać całą prawdę, ale zostawić miejsce dla metafizyki, maglować każdy szczegół, snuć teorie, sprawiać, że oglądający pomyśli: „wow”? Okazuje się, że diabeł tkwi w szczegółach. W tym przypadku bardziej dosłownie, niż można by się było tego spodziewać.

Weronika Kowalczyk