Niewinne telewizyjne show, czy systemowa dyskryminacja?
Szymon Grad
We wtorek na deskach Teatru Nowego w Zabrzu mieliśmy okazję zobaczyć spektakl pt. „Niewolnica Isaura” w wykonaniu Teatru im. J. Szaniawskiego w Wałbrzychu. Spektakl bazuje na popularnym serialu telewizyjnym z przełomu lat 80. i 90.
Kobieta w patriarchalnym świecie
Mimo, że główną bohaterką sztuki jest Isaura – niewolnica, całe jej otoczenie składa się z białych heteronormatywnych mężczyzn, mających nad nią władzę. Nawet patrząc na obsadę, łatwo dostrzec, że samą postać Isaury gra… mężczyzna. Ukazuje to moim zdaniem doskonale nie tylko, portret kobiety w patriarchalnym społeczeństwie, który może być równie dobrze aktualny w czasach dzisiejszych, lecz także kontekst epoki i miejsca akcji (XIX w. Cesarstwa Brazylii), w którym niewolnictwo nie zostało jeszcze zniesione. Każdy spośród mężczyzn chce Isaurę uwolnić, jednak każdy spośród nich ma w uwolnieniu jej interes i nie robi tego bezinteresownie. Największa licytacja tyczy się tego, kto pierwszy odbędzie stosunek seksualny z niewolnicą, a żądzę mężczyzn potęguje fakt, że Isaura jest, jak to zostało powiedziane na scenie „niepokalana.” Mamy tu zatem nie tyle co niesamowity seksizm i uprzedmiotowienie kobiety, co nazwijmy to kult dziewictwa i „niepokalaności” promowany dodatkowo (szczególnie w państwach silnie katolickich, do których należą wszystkie państwa Ameryki Łacińskiej) przez Kościół Katolicki i pomniejsze organizacje religijne.
Forma, humor, moralizacja
Moim zdaniem główną funkcją spektaklu jest funkcja moralizatorska, na co wpływ ma przede wszystkim jego forma. W sztuce mamy do czynienia ze swoistym autotematyzmem. Aktorzy Teatru im. Szaniawskiego w Wałbrzychu wcielają się w… aktorów odgrywających sceny serialu „Niewolnica Isaura.” Daje im to możliwość, przełamania tzw. „czwartej ściany” i zwrócenia się wprost do widowni, z przesłaniem, dlaczego dane zachowanie czy też konwencja samego serialu jest zła. Kolejnym interesującym zabiegiem zastosowanym w przedstawieniu jest humor. Pomimo poruszania niesamowicie ważnego tematu, znalazło się również miejsce na sceny zabawne, które moim zdaniem skracają dystans między widownią a aktorami, co pozwala aktorom łatwiej dotrzeć do widzów. Sceną, która najbardziej zwróciła moją uwagę i mnie osobiście rozbawiła, było odtworzenie przez Isaurę słynnego występu Mandaryny w Sopocie w roku 2005, kiedy to padły teraz już kultowe słowa: „Znacie Ev’ry night? Znacie? To do góry!”
Czy mass media wpajają nam szkodliwe wartości?
Według twórców spektaklu pt. „Niewolnica Isaura” owszem. Serial emitowany był w latach 80. i 90. były to czasy, kiedy najpopularniejszym spośród mediów była telewizja. Po czasach największej świetności gazet, jeszcze przed erą Internetu największy wpływ na kreowanie poglądów, spojrzenia na świat ludzi miała właśnie telewizja, a seriale takie jak „Niewolnica Isaura” nie kreowały postaw odpowiednich. Dziś, 30-40 lat później, telewizja nie ma już tak dominującej roli jak kiedyś, a pomimo to popularność takich filmów jak wspomniane przez aktorów „Dziewczyny z Dubaju” czy „365 dni” świadczą o tym, że tak naprawdę niewiele się przez ten czas zmieniło. Mass media dalej kreują postawy szkodliwe, seksistowskie, rasistowskie, promujące wykorzystywanie innych, słabszych od siebie jednostek. W tym momencie możemy zadać pytanie: dlaczego tak się dzieje? Przyczyna natomiast jest o wiele prostsza i bardziej oczywista niż niektórym mogłoby się wydawać. Telewizja i cała reszta mass mediów koncentruje się przede wszystkim na zaspokajaniu potrzeb nie tylko najszerszej i najbardziej wpływowej grupy społeczeństwa. Co prawda formalnie, obecnie w większości państw tego bliższego nam świata, systemowa dyskryminacja nie funkcjonuje, jednak ze względu na chociażby wpływ społeczeństwa znacznie trudniej jest odnieść sukces kobietom, a także mniejszościom (etnicznym, seksualnym etc.) co świadczy o tym, że najbardziej wpływowy na świecie jest jednak biały heteroseksualny mężczyzna i to na zaspokajaniu jego potrzeb mass media koncentrują się w pierwszej kolejności. Jednak jak sprawić, by mass media zaspokajały potrzeby całej populacji, nie tylko wybranej większości i jak sprawić, by nie kreowały one szkodliwych postaw społecznych? To pytanie zostawiam do rozważenia Wam.
Odczarowana telenowela
Paweł Kluszczyński
„Niewolnica Isaura” stała się kultowym serialem, który od połowy lat osiemdziesiątych gromadził rzesze Polaków przed telewizorami. Brazylijskie realia, tak odległe od tego, co za oknem, poczucie kontaktu z innym światem lub fabuła, pozostawiająca niedosyt wrażeń na zakończenie każdego z odcinków, zdecydowały o sukcesie produkcji. Noszący ten sam tytuł spektakl w reżyserii Martyny Majewskiej z Teatru Dramatycznego im. Jerzego Szaniawskiego w Wałbrzychu to sceniczna interpretacja serialu, starająca się pokazać prawdziwe oblicze świata z ekranu. Jest ono dalekie od idealnego.
Majewska i Agnieszka Wolny-Hamkało, odpowiedzialne za tekst sztuki, zdecydowały się połączyć coś na kształt aktorskich improwizacji z odwzorowaniem akcji z poszczególnych odcinków. Dzięki czemu grupa pięciu aktorów jest w stanie nakreślić losy Isaury. W tytułową rolę został obsadzony Ireneusz Mosio, który od pierwszych chwil prezentuje pozę, mogącą być wyobrażeniem kobiety, poddającej się naciskom, która ma prezentować się w ponętnej pozie. Jego każdy ruch, słowo czy gest są konsekwentne, mimo że nie został przebrany za kobietę. Jego kostium, autorstwa Krystiana Szymczaka przypomina strój z modowego wybiegu, co nadaje mu charakteru, jednak nie nosi peruki ani innych atrybutów, należących do kobiecego stroju.
Spektakl ma rytmikę, poszczególne sceny zostały oddzielone od siebie wyświetlaną w tle czołówką, rodem z serialu, autorstwa Konrada Śniadego. Każdy z odtwarzanych odcinków odsłania prawdziwe realia dziewiętnastowiecznej Brazylii. Nie jest to opowieść łatwa, a twórcy pokazują ówczesny świat, nie z romantycznej strony, jak to miało miejsca na ekranie telewizorów. Pełnia władzy leży po stronie mężczyzn, podział na ludzi wolnych i niewolników, są czymś codziennym. Brzmi jak koszmar, a jednak w szczycie popularności serial przyciągał tłumy. Podobnie ma się z prawem kobiet, gdzie gwałt nie był penalizowany. Co udało się dosadnie pokazać na scenie. Czasem nawet zbyt dosłownie, leczy czy po latach owijania w bawełnę nie należy powiedzieć o sprawie otwarcie?
Ma się wrażenie, że twórczynie chciały poruszyć zbyt wiele wątków. W związku z tym akcja czasem się dłuży, jednak pewnie, poruszenie ich przy okazji „Niewolnicy Isaury” było kuszące, zważywszy na fakt, że tytuł serialu pozostaje wciąż powszechnie rozpoznawalny. Więc można dzięki temu dotrzeć do większej grupy odbiorców, przy tym nie zanurzając ich nudnymi wywodami. Zapewniało to wyważenie nastroju, gładkie przechodzenie od scen wywołujących śmiech do tych bardziej cierpkich.
Szczególnie dobrze wypadła w tym Angelika Cegielska, która wcieliła się zarówno w Albę, matkę Leoncia, jak i Malwinę jego żonę. Ten dualizm postaci niezwykle rozładowywał napięcia w scenach mówiących o przemocy czy wykorzystaniu kobiet. Gdyż nic innego, jak gra niewinną istotą stała się podstawą scenariusza tej telenoweli, który być może wciągający, ale daleki od idealnej relacji z historii.
Wątek za wątkiem
Marysia Będzikowska
Inscenizacja przełomowego serialu lat 80 w zderzeniu ze współczesnością wzbudza wiele kontrowersji, w szczególności, iż spektakl porusza temat jeden z najwrażliwszych w dziejach teatru a mimo tego jest w nim sporo elementów humorystycznych. Widz sam się waha, czy to, że się śmieje jest odpowiednie? Czy śmianie się podczas takiej sztuki jest na miejscu?
Jest to w pewien sposób ucieczka od przyjętej formy osadzonej w kulturze, a zarazem eksperyment na odbiorcach. Sami twórcy uważają takowy sposób przedstawienia problemu jako ryzykowny z racji zderzenia się z silną krytyką czy wstydem. Ciężko więc tu o obiektywizm, zawsze reakcje publiczności są inne oraz każdy ma własny pogląd na to, co zobaczył, przeżywa różne emocje związane z własnymi przeżyciami. W obecnych czasach samo niewolnictwo w rozwiniętych cywilizacjach jest czymś niedopuszczalnym, jednakże przybieranie roli kat – ofiara jest jedynie aktualizowane, lecz dalej występuje tylko na innych płaszczyznach. To zestawienie uświadamia jeszcze bardziej, że ludzie pomimo upływu dekad dalej żyją w tych samych schematach: mężczyźni kierują się pożądaniem, nawet jeżeli druga osoba cierpi z tego powodu, a pieniądze i pozycja jeszcze bardziej trzymają ich w tej postawie. Isaura pozwalała na bezwarunkową uległość wobec swojego pana, była bierna w tym wszystkim, choć była inteligentna oraz świadoma swej pięknej urody, z dobroci serca wolała pozostać wierna, nawet kiedy miała szansę być wolna. W serialu jak i w spektaklu były ukazane fantazje mężczyzn, z jednej strony kobieta ma być uległa, lecz ich niechęć wobec zbliżenia jeszcze bardziej podniecały, gdyż trzeba było ją złamać, oczarować sobą. W dodatku tytułowa bohaterka była dziewicą, co przyjęte jest szczególnie w religii jako oznaka czystości kobiety, dlatego była ona jeszcze bardziej pożądana i każdy chciał ją mieć. Można by się zastanawiać, dlaczego nie została wcześniej już zgwałcona przez Lorencio skoro była jego niewolnicą? No właśnie z powodu swej nietypowości wśród innych niewolnic a adoratorzy chcieli ją w sobie najpierw rozkochać, aby sama chciała się do nich zbliżyć.
Ważnym aspektem, którego wcześniej nie poruszyłam na wstępie jest fakt iż Isaurę grał ja mężczyzna, co z pozoru mogłoby nadawać w tym jeszcze większej kontrowersji, natomiast gdyby w tę rolę wcieliła się kobieta byłoby to jeszcze bardziej bulwersujące, w szczególności sceny zachwycania się niewolnicą w sposób niestosowny oraz dotykania jej. Aczkolwiek ten motyw nie jest jedyną zaskakującą rzeczą w tym spektaklu, głos sprzeciwu wobec typowego teatru poprzez wprowadzenie wątku meta – sztuki o robieniu sztuki. Aktorzy relacjonują przebieg tworzenia spektaklu oraz swoją koncepcję, z tego powodu wygląda to wręcz na czystą improwizację, aż w pewnym momencie uderzając w gong puszczane jest intro serialu i tak odcinek po odcinku realizowany jest scenariusz, który wiecznie ulega zmianom poprzez wtrącenia bohaterów. Te wszystkie zabiegi powodują oczekiwany efekt przesadności, wyostrzenia wszystkiego w sposób niekonwencjonalny nie tylko poprzez grę aktorską, ale również liczne piosenki pojawiające się w najmniej oczekiwanych momentach. Dodatkowo potoczny język oraz licznie wyświetlane filmy czy fotografie dodawały swoisty komentarz do współczesności. Piosenka Mandaryny z teledyskiem Britney Spears w tle, wydaje się, że kompletnie nie pasuje do fabuły, lecz po części o to chodziło w tej przesądności teatralnego kampu.
Spektakl pomimo głównego motywu niewolnictwa wplata szereg innych, takich jak polityka, religia czy psychologia, jednakże jest to w większości w celu komediowym, dlatego nie najważniejsza jest głęboka analiza tak jak powiedzieli twórcy, lecz kuriozalny artystyczny przekaz.
Dodaj komentarz