XIX FDW ZJEDZONA PO KAWAŁECZKU / SŁABI

Anina, czyli współczesna wersja pani Bovary, utożsamia się z „ resztką”, choć pragnie znów stać się „świeżą szynką”. To kobieta zbyt wrażliwa, żeby funkcjonować w dzisiejszym świecie, ale zbyt mocna, by całkowicie pogrążyć się w depresji. Dlatego prowadząc wewnętrzny dialog ze śmiercią, faszeruje się tabletkami w kwiatki, by móc zdzierżyć słodzoną herbatę i opadający biust. Efektów sama nie widzi, a paranoja zżera jej czas.

Otaczają ją natrętne myśli i przypadkowi ludzie, upewniający ją w przekonaniu, że już zawsze będzie oceniana. Że nie jest dobrą żoną, dobra matką i kochanką. Zostaje zjedzona. Po kawałeczku. Jest jak mięso – trochę śmierdzi, ale da się przyzwyczaić. A tak przynajmniej twierdzi rzeźnik, który przytulał niejeden baleron.

Spektakl pt. „Słabi” w reżyserii Aliny Chechelskiej-Płoskonki do samego końca podtrzymywał wersję, że ludzie nie mają w sobie dość siły. Że nie wychodzą naprzeciw porażkom i lękom. Umierają i trafiają do piekła, gdzie czeka na nich koniak i kocyk. To wybór. Nie myślą o niebie po tym, przez co przeszli. Jest trochę cieplej i spokojniej, a więc lepiej.

Forma prosta, choć barwna, ograniczona do szczątkowej, ale wystarczającej scenografii. Dwojakość głównej bohaterki pozwoliła poznać ją z różnych stron i wniknąć w jej zawiły umysł, który pozostawał na pierwszym planie. Choć niepotrzebnie zostały wtrącone zabawniejsze kwestie, to urzekło mnie przedstawienie choroby w codzienności – kiedy sen i smutek dopada na stole w kuchni, płatki śniadaniowe przyklejają się do czoła, a struktura obrusu odbija się na policzku. I nikt nie zwraca na to uwagi.

Weronika Kowalczyk

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *